A little pic-spam ;)

Plakat Resident Evil: Afterlife

Wentworth Miller jest wymieniony w obsadzie zaraz po Milli Jovovich i Ali Larter.

thanks Sunshinegirl

JoBlo.com na planie RE: Afterlife

"Redfield's brother, Chris, is finally introduced in the human form of Wentworth Miller, best known for his role on television's "Prison Break". (For those unfamiliar with the canon, Chris was the main character in the first "Resident Evil" game, but has never made an appearance in a film until now.) Miller says, "It quickly became evident that there's a huge Chris Redfield fanbase out there, that's he's near and dear to a lot of people, and that there was kind of an appetite for his appearance in the movies..." Miller seems up for the challenge of portraying an iconic video game character, but is also careful to note that it'll be his Chris Redfield. "All I can do is bring my own specific Chris Redfield to the table. I can't give you want you want, I can only give you what I do."
However, Miller is quite grateful to hop on this runaway locomotive. "In certain respects I feel a little like a dinner guest who's gotten to the dinner party quite late, but that doesn't mean they haven't made a nice place for me at the table."

Brat Claire Redfield , Chris, został w końcu uczłowieczony przez Wentwortha Millera, znanego nam z roli w telewizyjnym serialu "Prison Break". (Dla osób niemajacych pojęcia o RE dodam że Chris był główną postacią w pierwszej grze "Resident Evil", ale nigdy nie pojawił się w filmie). Miller mówi: "Szybko stało się oczywiste, że istnieje ogromna rzesza fanów Chrisa Redfielda, jest on bliski i drogi wielu ludziom, i że istnieje apetyt na jego pojawienie się w filmach ... " Miller podejmuje się wyzwania, jakim jest sportretowanie tejże ikony gier komputerowych, ale również ostrzega, że to będzie jego Chris Redfield. "Wszystko, co mogę zrobić, to pokazać wam mojego własnego, specyficznego Chrisa Redfielda. Nie mogę dać wam tego czego chcecie, mogę tylko dać to, co robię."
Jednak Miller jest bardzo wdzięczny za to, że mogł wskoczyć na tą pędzaca już lokomotywę. "Pod pewnymi względami czuję się trochę jak gość zaproszony na obiad, który dość mocno się spóznił, ale to nie znaczy, że nie przygotowano mu miłego miejsca przy stole"."

źródło: JoBlo.com