Czat

Zapraszamy wszystkie wentoholiczki na pogaduszki o Wencie i nie tylko... Czat to też świetne miejsce, żeby się przywitać. Będzie nam bardzo miło was poznać.

środa, 22 października 2014

Nowy serial z Wentem!

Wentworth Miller pojawi się w tym roku w nowym serialu The Flash.

The Flash – serial tv science - fiction, wyprodukowany przez Bonanza Productions, Berlanti Productions, Warner Bros. Television oraz DC Entertainment. Serial jest spin - offem serialu Arrow. Bohaterami serialu The Flash są przede wszystkim postacie ukazujące się w komiksowych publikacjach wydawnictwa DC Comics. Głównym bohaterem serialu jest Barry Allen, znany lepiej jakosuperbohater o pseudonimie Flash, który zadebiutował w ósmym odcinku (pod tytułem The Scientist) drugiego sezonu Arrow[1]. W rolę tytułowego bohatera wcielił się Grant Gustin. Jest to drugi serial telewizyjny z udziałem postaci Barry'ego Allena, pierwszym był emitowany w latach 1990-1991 serial Flash (The Flash) z Johnem Wesley Shippem w roli głównej, który również będzie występował w nowej produkcji o przygodach superbohatera.
Serial jest emitowany od 7 października 2014 roku przez The CW.
21 października 2014 stacja zamówiła pełny sezon serialu, którego pierwszy sezon będzie liczył 23 odcinki
.
źródło: wikipedia
Tu jest kilka fotek z planu

 




źródło:Internet

Went w magazynie OUT

W 2013 roku Wentworth Miller pojawił się na okładce magazynu OUT. Kilka fotek z sesji, którą wykonała Danielle Levitt.

 



Poniżej zamieszczam tekst z czasopisma:

11.13.2013

BY OUT.COM EDITORS

Newsmaker of the Year
Photography by Danielle Levitt.
There have been many powerful coming-out statements, but few as elegant and considered as Miller’s letter this August declining an invitation to be honored at the St. Petersburg International Film Festival. “As someone who has enjoyed visiting Russia in the past and can also claim a degree of Russian ancestry, it would make me happy to say yes. However, as a gay man, I must decline,” Miller wrote to festival director Maria Averbakh.
“Like everyone, I’d been reading reports online about what was happening in Russia,” Miller says. “So when the invitation arrived, I thought, There is no way I can say yes. Then it occurred to me that if I made my response public, it might help draw additional attention to the situation. It felt like the right move at the right time.”
Best known to millions of Americans for his role as Michael Scofield in the hit Fox series Prison Break (for which he was nominated for a Golden Globe in 2006), Miller has since transitioned from acting to writing. He was responsible for the screenplay to this year’s well-received thriller Stoker, starringNicole Kidman, Matthew Goode, and Mia Wasikowska, and has another screenplay, The Disappointments Room, in development withVoltage Pictures and Christine Vachon’s Killer Films.

Miller took another courageous step in September, appearing at a Seattle event for the Human Rights Campaign, where he opened up about his suicide attempts as a teenager, concluding with a powerful statement of intent: “Let me be to someone else what no one was to me. Let me send a message to that kid, maybe in America, maybe someplace far overseas, maybe somewhere deep inside — a kid who is being targeted at home or at school or in the streets — that someone is watching and listening and caring, that there is an ‘us,’ that there is a ‘we,’ and that kid or teenager or adult is loved and they are not alone.”
Out asked Miller, who praises the Mankind Project for much of his personal growth — “It sounded way out of my comfort zone, but I was looking for a change, shift, growth” — to consider what he might say to his 15-year-old self. Here’s how he replied:
“There are plenty of things I’d say to my 15-year-old self, especially prior to his suicide attempt. However, I’d have things to say to him in the aftermath as well. I remember carrying around deep feelings of shame after I tried to kill myself, feeling like I’d stumbled or failed life’s exam. That I was now ‘damaged goods.’ What I would say to that younger self — what I’d say to anyone who’s walked a similar road — is to focus less on the fact that you nearly ended your life and more on the fact that you survived, that you lived to tell the tale. And then tell it. I’d say, ‘What you think of as scars are medals. They’re badges of honor, testifying to something inside you that is determined and tenacious and enduring.’ That’s why when someone who knows my story approaches me with a ‘poor you’ attitude, my response is, ‘Don’t feel sorry for me. Because I know what it is to be tested. I know what it’s like to be broken and to have to pick myself up again. I know who I am in those moments. And I’m stronger for it.’ There are people out there who have never been tested, who have never been broken, so when life eventually comes for them they can’t say for sure how they’ll respond. Maybe they’ll pick themselves up and maybe they won’t. And my heart goes out to them. Because sooner or later, life comes for everybody.”
Photographed in Los Angeles on October 7, 2013

Przemówienie na Human Rights Campaign

Długo trzeba było na to czekać, ale w końcu się za to wzięłam. Z góry uprzedzam, że tłumaczyłam tekst sama, więc może być parę błędów, ale dla nieanglojęzycznych wystarczy, by zrozumieć, co Went chciał przekazać.
Ja osobiście bardzo lubię to wystąpienie. Jest wzruszające. Życzę zatem miłego oglądania.


źródło:you tube

Tłumaczenie:
Dziękuję…

Przede wszystkim chciałbym osobiście podziękować Human Rights Campaign za niesamowitą pracę, którą już wykonali i którą kontynuują nie tylko tu, w stanie Waszyngton, ale w całym kraju i na całym świecie. Jak wszyscy wiemy, jest to praca przełomowa. Może zmieniać życie. Może je ocalić.
To dla mnie wielki zaszczyt i przywilej być tu dziś jako członek tej wspólnoty. Jest to także niejako niespodzianka.

Miałem skomplikowany stosunek do tego słowa: „wspólnota”. Bardzo powoli się do niego przekonywałem. Wahałem się, miałem wątpliwości. Przez wiele lat nie mogłem bądź nie chciałem zaakceptować faktu, że w tym słowie było coś dla kogoś takiego jak ja – jak związek i wsparcie, siła, ciepło. I miałem ku temu powody.
Nie urodziłem się w tym kraju, nie dorastałem w jednej konkretnej religii, mam mieszane pochodzenie i jestem gejem. Doprawdy, taki typowy amerykański chłopak z sąsiedztwa.
Było naturalne dla mnie widzenie siebie jako indywidualności, wyzwaniem było wyobrażenie siebie jako części czegoś większego. Jak wielu z was, dorastałem w czymś, co nazwałem „trybem przetrwania”. Kiedy żyjesz w trybie przetrwania, skupiasz się na przetrwaniu dnia w jednym kawałku. I kiedy żyjesz w tym trybie w wieku lat 5, 10,15 nie ma zbyt dużo miejsca na takie słowa jak „wspólnota”, jak „my” i „nas”. Jest jedynie miejsce dla „ja” i „mnie”.
Właściwie, słowa jak „nas” czy „my” nie tylko brzmiały mi obco w wieku 5, 10, 15 lat, wydawały się wręcz kłamstwem. Bo jeśli „my” i „nas” naprawdę by istniały, wówczas byłby gdzieś ktoś, kto by obserwował, słuchał i troszczył się, i zostałbym uratowany. To uczucie bycia osobliwością i odmieńcem, i samotnym nosiłem przez lata 20-te i 30-te swojego życia.
Kiedy miałem 33 lata, zacząłem pracę w serialu, który odniósł sukces nie tylko tu w Stanach, ale także za granicą, co przyczyniło się do tego, że przez następne 4 lata podróżowałem do Azji, na Środkowy Wschód, do Europy i wszędzie pomiędzy, i w tym czasie udzieliłem tysięcy wywiadów. Miałem wiele możliwości, by powiedzieć swoją prawdę, czyli że jestem gejem, ale zdecydowałem, że tego nie zrobię. Wiedziała o tym moja rodzina i przyjaciele, czyli ludzie, którym z czasem nauczyłem się ufać, ale zawodowo i publicznie nikt o tym nie wiedział. Wybierając między ujawnieniem się a życiem w kłamstwie, wybrałem kłamstwo. Wybrałem udawanie, bo kiedy myślałem o ujawnieniu się, o tym, jaki to może mieć wpływ na mnie i na moją karierę, nad którą pracowałem tak ciężko, byłem przerażony. Przez wiele lat rosły strach, złość i nieustępliwy opór. Gdy myślałem, że gdzieś tam jest dziecko, które mógłbym zainspirować lub poruszyć swoim wyznaniem, moją mentalną reakcją zawsze było: nie, dziękuję. Myślałem „Spędziłem ponad dekadę budując tę karierę. Sam. Swoimi siłami. Z pewnego punktu widzenia, to jest wszystko, co mam, a teraz mam zaryzykować to wszystko, by być wzorem do naśladowania dla kogoś, kogo mogę nigdy nie poznać, kogo istnienia nawet nie jestem pewien.” To nie miało dla mnie żadnego sensu. Nie przemawiało to do mnie….. w tamtym czasie.

Także, jak wielu z was dziś tu zgromadzonych, dorastając byłem celem. Odpowiednio mówić, stać po odpowiedniej stronie, odpowiednią postawę. Każdy dzień był próbą i było tysiące możliwości, by go oblać. Tysiące możliwości by zdradzić siebie. By nie żyć zgodnie z czyimiś standardami tego, co jest akceptowalne, co jest normalne. A gdy oblałeś ten test, co było gwarantowane, trzeba było zapłacić odpowiednią cenę: emocjonalną, psychologiczną, fizyczną. I tak jak wielu z was, zapłaciłem tę cenę więcej niż raz na wiele różnych sposobów.
Pierwszy raz próbowałem się zabić, gdy miałem 15 lat. Zaczekałem, aż moja rodzina wyjedzie na weekend, zostałem sam w domu i połknąłem butelkę tabletek. Nie pamiętam, co działo się przez następnych kilka dni, ale jestem pewien, że w poniedziałkowy poranek byłem w autobusie do szkoły udając, że czuję się dobrze. A gdyby ktoś mnie zapytał, czy to było wołanie o pomoc, powiem, że nie, bo nikomu nie powiedziałem. Prosisz o pomoc jedynie wtedy, gdy wierzysz, że jest jakaś pomoc. A ja nie wierzyłem. Chciałem odejść. Chciałem zniknąć. W wieku lat 15. „Ja” i „mnie” może być samotnym miejscem i wyłącznie do tego prowadzi.

W 2011 roku zdecydowałem się zrezygnować z aktorstwa i z wielu rzeczy, które, jak wówczas wierzyłem, były dla mnie ważne. A gdy porzuciłem scenariusze i plany zdjęciowe, o których marzyłem od dziecka, oraz zainteresowanie, jakie się z tym wiązało, które nie było moim marzeniem, jedyne z czym zostałem, to to, z czym zaczynałem, czyli „ja” i „mnie”, i to było za mało.

W 2012 roku przyłączyłem się do grupy mężczyzn zwanej ManKind Project. Jest to grupa wsparcia dla wszystkich mężczyzn, która powstały by powstrzymać istniejące i potencjalne zagrożenia koncepcji my i nas, idei braterstwa, siostrzeństwa i wspólnoty. I dzięki tej społeczności, stałem się dumnym członkiem i zwolennikiem Human Rights Campaign. I dzięki tej społeczności dowiedziałem się więcej o prześladowaniach moich braciach i siostrach LGTB[1] w Rosji.

Kilka tygodni temu, gdy zredagowałem swój list do organizatorów Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Sant Petersburgu odmawiając udziału w nim, mały, dokuczliwy głos w mojej głowie powtarzał, że nikt nie zauważy. Że nikt nie patrzył, nie słuchał, nikomu nie zależało. Ale tym razem, w końcu, wiedziałem, że ten głos się myli. Pomyślałem, że nawet jeśli tylko jedna osoba dostrzeże ten list, w którym wyjawiam moją prawdę, i scali moją małą historię w coś znacznie większego i ważniejszego, jest wart wysłania. Pomyślałem: pozwól mi być dla kogoś kimś, kim dla mnie nikt nigdy nie był. Pozwól mi wysłać wiadomość do tego dziecka, może w Ameryce, może gdzieś za oceanem, ukrytego gdzieś głęboko. Dziecku, które jest celem w domu lub w szkole, lub na ulicy powiedz, że jest ktoś, kto patrzy, kto słucha, komu zależy. Że są „my”, i że to dziecko, ten nastolatek albo dorosły jest kochane i że nie jest samo.

Jestem niezwykle wdzięczny Kampanii Praw Człowieka za danie szansy mi i do mnie podobnych, możliwości i miejsca do opowiedzenia swojej historii, do nieustającego wysyłania tej wiadomości, bo musi być wysyłana ciągle i ciągle na nowo, aż zostanie usłyszana, dostarczona i przekona nie tylko tu w stanie Waszyngton, nie tylko w kraju, ale na całym świecie i potem wróci z powrotem. Tak na wszelki wypadek. Gdybyśmy kogoś pominęli.

Dziękuję.




[1] Skrótowiec odnoszący się do lesbijek, gejów, biseksualistów i transwestytów


Tłumaczenie: Becia
Related Posts with Thumbnails
 

idź do góry