PRESTIGE: Czy jesteś zaskoczony sukcesem PB poza granicami USA?
WENTWORTH: Mamy niesamowicie wiernych fanów tu w Stanach, ale w żadnym wypadku serial nie jest aż tak wielkim przebojem, więc była to prawdziwa niespodzianka odkryć, że gdzieś tam za granicami są miliony ludzi doceniających naszą ciężką pracę. To naprawdę cieszy, że w Afryce, Azji, Europie i wszędzie indziej są fani, którzy robią nam specjalne miejsce w swoim życiu. Teraz wiem, że gdziekolwiek się pojawię, trafię na ludzi, którzy znają moją twarz i myślą, że znają mnie jakbym był ich przyjacielem lub rodziną. To jest naprawdę niezwykłe.
PRESTIGE: Co powoduje, że serial jest interesujący na skalę światową?
WENTWORTH: Uważam, że wątki serialu są uniwersalne. Zawierają akcję, przygodę, romans itp... ale tak naprawdę jest to opowieść o rodzinie, o tym jak daleko że się posunąć człowiek, aby ratować bliskie mu i kochane przez niego osoby. I z tym może się utożsamić każdy, bez względu na to gdzie się znajduje.
PRESTIGE: Jak udało ci się dostać rolę Michaela Scofielda? Był to zwykły casting?
WENTWORTH: Właściwie to do ostatniej chwili rola Michaela nie była obsadzona. Każdy młody aktor w Hollywood starał się o tę rolę, ale to nadal nie było to czego chcieli producenci. Byłem naprawdę ostatnią osobą, która się o nią ubiegała. Wszystko potoczyło się dość szybko - przeczytałem scenariusz w piątek, przesłuchanie miałem w poniedziałek, we wtorek musiałem wrócić jeszcze raz, następnie tego samego wieczora oddzwonili by powiedzieć, że mam tę role, tydzień później byliśmy już w Chicago i kręciliśmy pierwszy odcinek. Wszystko potoczyło się tak prędko, że nie miałem czasu aby się denerwować.
PRESTIGE: W jakim stopniu ty i Michael jesteście do siebie podobni, a co was różni?
WENTWORTH: Obaj- Michael i ja- jesteśmy uporządkowani, obaj cenimy organizację i dyscyplinę, ale Michael rozwinął te cechy ekstremalnie. Jest bohaterski, ale tuż pod powierzchnią czai się coś ciemnego. Mam dla niego wiele szacunku, mimo że ma wiele wad- przez to jest ciekawą postacią do grania. Gdyby to tego doszło, są osoby za które oddałbym życie, ale na pewno nie byłbym dość bystry lub szalony, aby porwać się no to, co zrobił Michael. On jest w połowie bohaterem w połowie szaleńcem. W tym miejscu nasze charaktery zaczynają się zdecydowanie różnić.
PRESTIGE: Opisujesz Michaela jako osobę, która "dźwiga ciężar narracji". Co przez to rozumiesz?
WENTWORTH: Chodzi mi o to, że zadaniem Michaela jest tłumaczenie tego, co się dzieje publiczności. Jakby mówi "To się dzieje teraz, to się stało, a to się stanie za chwilę". Fabuła tego serialu jest dość zawiła więc musimy pomóc telewidzom dotrzymać nam kroku i w 9 przypadkach na 10 ta rola przypada postaci którą gram.
PRESTIGE: Jesteś zadowolony, że podjęto decyzję o kręceniu kolejnego sezonu, który właśnie zaczął się w Stanach? I z faktu, że istnieje o wiele mniejszy nacisk na uwięzienie i ucieczkę na rzecz aktywnego ataku na Firmę?
WENTWORTH: Jestem stosunkowo zadowolony z nowego kierunku jaki objął serial. Bracia nie mogą wiecznie uciekać i z pewnością nie można wysłać ich z powrotem do więzienia. Czuję, że przyszedł czas aby Michael i Lincoln stanęli do walki i w końcu raz na zawsze rozprawili się z Firmą. W idealnym świecie sieć Fox da nam taką możliwość. I naprawdę sądzę, że po tym wszystkim przez co przeszliśmy - bohaterowie i telewidzowie, zdobyliśmy prawo do ostatecznego, naprawdę satysfakcjonującego zakończenia. Mam nadzieję, że w tym kierunku ten sezon zmierza...
PRESTIGE: Czy kiedykolwiek ty oraz inni aktorzy z planu mieliście możliwość zmienić fabułę serialu? Czy wkład któregokolwiek z was ukazał się w skryptach?
WENTWORTH: W tym momencie mogę powiedzieć, że skrypty są jak plany i do aktorów należy "pokolorować je". Nie decyduję, co będzie działo się z Michaelem Scofieldem, ale na tym etapie serii nikt nie zna go lepiej niż ja. Już czwarty sezon integruję się z ta postacią. Scenarzyści pozwalają nam dokonywać zmian i poprawek jakie w naszym odczuciu są konieczne. Tak powstaje prawdziwa współpraca.
PRESTIGE: Porozmawiajmy o twojej przeszłości. Biorąc pod uwagę twoje różnorodne pochodzenie, uważasz się za Amerykanina czy Brytyjczyka a może zupełnie kogoś innego?
WENTWORTH: Jestem i zawsze czułem się Amerykaninem, ale Wielka Brytania ma szczególne miejsce w moim sercu. Mam podwójne obywatelstwo, co sprawia, że czuję więź z Wielką Brytanią w bardzo realny i namacalny sposób, choć tylko się tam urodziłem. Posiadanie brytyjskiego paszportu ułatwia mi pracę za granicą, jest bardzo przydatne nawet ze względu na to, że międzynarodowy rynek staje się coraz bardziej istotny w branży rozrywkowej.
PRESTIGE: Czy twoi rodzice zachęcali cię do robienia kariery czy może było to napędzane twoimi własnymi celami i pragnieniami?
WENTWORTH: Wspierali mnie, ale ostrożne. Jeśli nie siedzisz w tym biznesie, czasami trudno ci zrozumieć czym się zajmujemy, co robimy, jak wygląda życie aktora. Wszystko co moi rodzice wiedzieli, to to że od lat nie mam stałej pracy ani stałego źródła dochodu. Ale teraz są zadowoleni z mojego sukcesu. Cieszą się widząc moją twarz co tydzień w telewizji. Muszę tylko ostrzegać moją mamę jeśli coś strasznego ma się stać postaci, którą gram. Nie lubi patrzeć kiedy Michael cierpi.
PRESTIGE: Więc lądujesz na Uniwersytecie Princeton, studiujesz literaturę, kończysz studia. Co dzieje się potem? Jakim cudem przeszedłeś od Ivy League do Hollywood?
WENTWORTH: W zasadzie kiedy kończyłem collage, zaprzestałem moich marzeń z dzieciństwa aby stać się aktorem. To po prostu wydawało się zbyt ryzykowne, zbyt nierealne ale nadal chciałem być w jakiś sposób częścią tego biznesu, więc dostałem pracę za kulisami dla firmy w Los Angeles, która robi filmy dla telewizji. Nie trwało to długo, musiałem przyznać się przed samym sobą, że tak naprawdę to jednak chce grać. Jednak musiałem odpowiedzieć sobie na jedno pytanie "co jeśli"? Więc zacząłem brać lekcje aktorstwa i chodzić na castingi. Aby zapłacić czynsz pracowałem dorywczo w studio sieci telewizyjnych, ta praca dała mi nieocenione spojrzenie na inną, drugą stronę biznesu . Teraz wiem i umiem docenić to, jak wiele pracy potrzeba aby złożyć film lub serial do kupy. Spowodowało to, że jestem bardziej wdzięczny wszystkiemu co osiągnąłem.
PRESTIGE: Jak ci się pracowało z Anthonym Hopkinsem w "Piętnie"?
WENTWORTH: Niestety, tak naprawdę nie udało mi się współpracować z Anthonym Hopkinsem, gdyż grałem w filmie jego postać tyle że młodszą wersję, więc nie mieliśmy żadnych scen razem. Kręciliśmy wszystkie moje sceny jako pierwsze, a następnie Tony otrzymał footage do obejrzenia. Wyglądało to prawie tak jakby miał w domu filmy z młodości swojej postaci. Dopiero gdy cały film został nakręcony zauważyłem, że naśladował kilka moich przyzwyczajeń, nawyków i umieścił je w filmie, co było dla mnie niewiarygodnie schlebiające.
PRESTIGE: Ośmielisz się ponownie zagrać w filmie fabularnym?
WENTWORTH: Czas pokaże. W tej chwili jestem bardzo zajęty kręceniem czwartego sezonu PB, ale zaczynam myśleć o przyszłości. Jest mnóstwo reżyserów z którymi chciałbym pracować, jak np. Steven Spielberg, Quentin Tarantino i Ang Lee. Prawdopodobnie zgodziłbym się na każdą zaoferowaną przez nich rolę, bez względu na to jak mała by była... Kiedy Prison Break dobiegnie końca, będę czuł, że pod wieloma względami muszę zaczynać od początku, przypomnieć się publiczności, nauczyć na nowo kim jestem i na co mnie stać. Myślę, że będzie przy tym sporo pracy, ale uważam to za konieczne, jeżeli mam zamiar zostawić Michaela Scofielda za sobą.
PRESTIGE: Pojawiłeś się w dwóch teledyskach Mariah Carey w okresie gdy Prison Break po raz pierwszy trafił do stacji telewizyjnych. Jak ci się udało tam wkręcić?
WENTWORTH: Brett Ratner reżyserował pilotowy odcinek PB, a kiedy skończyliśmy, polecił mnie Mariah. Nigdy wcześniej nie kręciłem teledysków i nie było również żadnych gwarancji, że serial odniesie sukces, więc się zgodziłem. Nakręciliśmy na raz dwa wideoklipy, Mariah była całkowicie profesjonalna. Sprawiła, że na planie czułem się jak w domu. Okazało się, że jej kawałki stały się hitami, teledyski były puszczane na okrągło, więc kiedy rozpoczęła się emisja PB, wiele osób rozpoznawało mnie jako faceta z wideoklipu Mariah Carey. Uważam, że to pomogło wypromować serial.
PRESTIGE: Czy masz jakieś własne muzyczne ambicje? Po tym jak śpiewałeś w Princeton Tigertones.
WENTWORTH: Te dni są już za mną, niestety. Po dziesięcioletnim zaniedbaniu ledwo mógłbym trafić w melodię. Ale nie miałbym nic przeciwko zagraniu w musicalu czy coś w tym stylu - o ile mieliby wystarczająco dużo pieniędzy w budżecie, aby edytować moje piosenki w montażu.
PRESTIGE: Co najbardziej lubisz robić, kiedy nie pracujesz?
WENTWORTH: Większość mojego wolnego czasu poświęcam na odpoczynek, oglądam DVD, czytam lub śpię, ale nie spędzam całego swego wolnego czasu na kanapie. Kiedy pracowaliśmy w Dallas (kręciliśmy tam Prison Break), robiłem mnóstwo wycieczek samochodowych, jeździłem po małych wioskach w całym Texasie. Świetnie się bawiłem. Myślę, że to jedna z lepszych zalet w życiu aktora - mieć czas na podróże i na zbadanie sposobu życia innych ludzi.
PRESTIGE: Jakieś ulubione miejsca na wakacje?
WENTWORTH: Moim ulubionym miejscem na świecie jest Prospect Park na Brooklynie w Nowym Jorku. Znajduje się on niedaleko ulicy na której dorastałem. To najlepsze miejsce zieleni na naszej planecie i próbuję się tam wymykać kiedy tylko mogę. Siedzieć na ławce, zajadać się pasztecikiem z wołowiny po jamajsku i obserwować przechodzących obok ludzi... nie potrzebuję nic więcej. Lecz dla efektu dramatycznego, częściowo naturalnego, częściowo stworzonego przez człowieka uważam, że Petra w Jordanii jest jednym z najbardziej zachwycających miejsc na Ziemi. Te niesamowite starożytne fasady wyrzeźbione w czerwonej skale. Niewiarygodne. Zapierające dech w piersiach.
PRESTIGE: Czy kiedykolwiek byłeś w Azji? Jakie są twoje wrażenia i wspomnienia z miejsc, które odwiedziłeś?
WENTWORTH: Byłem w Tajlandii i Korei Południowej. Najbardziej pamiętam niesamowite jedzenie, słyszałem, że amerykańska chińszczyzna nie jest taka sama jaką rzeczywiście możemy znaleźć w Chinach, więc jestem chętny doświadczyć tej różnicy. Pamiętam również jak uprzejmie i przyjaźnie zostałem przyjęty, byłem pod wrażeniem, bo sam jestem wielkim fanem dobrej etykiety i obyczajów. Ważne jest więc, aby traktować innych ludzi z tym samym szacunkiem jakim sami chcielibyśmy być traktowani. Dlatego zawsze staram się zachować jak najlepiej potrafię podczas podróży za granicę, zwłaszcza do Azji. Nie ma nic gorszego niż przybycie jako stereotypowy "ohydny Amerykanin".
PRESTIGE: Parafrazując stare powiedzenie "You are what you eat" czyli "Jesteś tym co jesz", mamy nowe - "You are what you drive" czyli "Jesteś tym czym jeździsz". Więc czym jeździsz i jak to odzwierciedla twoją osobowość?
WENTWORTH: Myślę, że to jest potencjalnie niebezpieczne stwierdzenie. Dlatego tak wielu ludzi wokół jeździ dużymi, ozdobnymi samochodami, na które tak naprawdę nie są w stanie sobie pozwolić. Mój ojciec zawsze powtarzał "samochód powinien tylko przewieźć cię z punktu A do punktu B" i w zasadzie jest to także moja teoria, dlatego właśnie nie mam żadnego szokująco drogiego auta. Mimo to, mam samochód hybrydowy, ponieważ ważne jest aby dbać o ekologię, więc to chyba jest samo w sobie odpowiedzią.
PRESTIGE: Biorąc pod uwagę twoje wykształcenie, muszę zapytać, jakie książki przeczytałeś w ostatnim czasie?
WENTWORTH: Niestety większość mojego wolnego czasu poświęcam na czytanie skryptów. Ale mam mały stosik książek, które czekają na mnie. Mam "The Amazing Adventures of Kavalier & Clay" Michaela Chabona, "The Devil in White City" Erika Larsona i "Darkly Dreaming Dexter" Jeffa Lindsaya, którą wybrałem ze względu na to, że bardzo lubię serial "Dexter" . Mam nadzieję, że będę mógł się za nie zabrać, kwestia tylko kiedy.
PRESTIGE: Wygląda na to, że całkiem dobrze udaje Ci się omijać radar paparazzi. Jestem pewien, że chcesz aby nadal tak pozostało, ale to spowoduje, że fani będą umierać z ciekawości jak wygląda twoje życie towarzyskie. Cytowano cię jak mówisz, że tak naprawdę nie posiadasz takowego ponieważ ciągle pracujesz, ale daj spokój - daj nam jakąś naprawdę sensacyjną wiadomość.
WENTWORTH: Ha, ha... Nie.
tłumaczenie: Amber7 (z nieocenioną pomocą Aylli)
drobne poprawki: Aryel1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz